- Jutro minie miesiąc wojny w Ukrainie. Dla paulinów to bardzo trudny czas, bo mamy tam aż pięć placówek, w tym w Mariupolu, gdzie sytuacja jest tragiczna - powiedział przełożony generalny Zakonu św. Pawła Pierwszego Pustelnika. Na Jasnej Górze rozpoczęło się dwudniowe spotkanie wyższych przełożonych (prowincjałów) paulińskich wspólnot na świecie.
- To czas braterskiego spotkania, wymiany myśli i informacji dotyczących zakonnej posługi w 17 krajach, na czterech kontynentach - powiedział o. Arnold Chrapkowski. Wyjaśnił, że prowincja to część Zakonu, która uzyskuje pewną autonomię. Paulini mają trzy pełnoprawne prowincje: niemiecką, australijską i amerykańską, trzy jednostki przyrównane do prowincji - wiceprowincje (niemające pełnych praw): węgierska, słowacka i chorwacka.
Obok prowincjałów i wiceprowincjałów w spotkaniu uczestniczą także delegaci reprezentujący mniejsze obszary np. delegaturę z Włoch.
W Ukrainie paulini mają placówki w Mariupolu, Browarach na przedmieściach Kijowa, w Kamieńcu Podolskim i mniejsze domy w Satanowie i Różynie. W Mariupolu jeden dom zakonny został zburzony, a drugi klasztor z piękną kaplicą, jest już częściowo zniszczony, ale całkowicie obrabowany.
- Słowa nie są w stanie wyrazić dramatu wojny. Cały czas jesteśmy z naszymi braćmi w Ukrainie w kontakcie. To bardzo ważny moment solidarności naszego Zakonu, za który bardzo serdecznie dziękuję wszystkim paulinom i wiernym, wśród których posługujemy - podkreślił generał Zakonu Paulinów. Dodał, że mnisi z całego świata wraz ze swymi parafianami, starają się pomóc nie tylko uchodźcom w Polsce, ale nade wszystko tym, którzy schronili się w ich dwóch większych domach w Kamieńcu i Browarach. - Staramy się im zapewnić wyżywienie, utrzymanie, aby mogli przetrwać ten trudny czas i by potem mogli, ufamy w to mocno, wrócić do swoich rodzin, domów - powiedział o. Chrapkowski.
Generał Zakonu Paulinów podkreśla, że w rozmowach prowadzonych także z wiernymi z Ukrainy, mimo dramatu który przeżywają, odczuwana jest pewna nadzieja: „mimo huku bomb, sygnałów alarmowych oni ciągle nie tracą nadziei i powtarzają, że tam wrócą, bo tam jest ich ojczyzna, tam są groby ich bliskich, oni mają ogromną więź, której możemy się od nich uczyć”.
- Ufamy, że Bóg w swoim miłosierdziu sprawi, byśmy mogli, my paulini tam dalej posługiwać, a ludzie będą mogli z naszej posługi korzystać - powiedział o. Arnold Chrapkowski.
Jak podkreślą obecni na spotkaniu paulini, pandemia i czas wojny ożywiły pobożność maryjną.
O. Beniamin Bąkowski prowincjał z Niemiec, gdzie paulini mają pięć placówek, w tym są opiekunami trzech sanktuariów, podkreśla, że „mimo wielu lęków ludzie coraz liczniej przychodzą z nadzieją modlić się do Matki Bożej”. - Jako znak tej modlitwy, niemieckim zwyczajem, zapalana jest świeca z barwami ukraińskimi. Wierni starają się pomagać, w sposób materialny, finansowy, za pośrednictwem paulinów, ale też przyjmując do siebie uchodźców ze wschodu - powiedział zakonnik.
O. Rastislav Iwanecki ze Słowacji też mówi o wielkim zaangażowaniu wiernych w pomoc Ukrainie. Podkreśla, że odzew był natychmiastowy, w każdym z czterech klasztorów, już na początku wojny zostały zebrane spore, jak na małe wspólnoty, środki finansowe.
O. Łukasz Łukanowski delegat z Włoch, gdzie znajdują się trzy paulińskie domy, też zauważył wzrost pobożności maryjnej. - Ludzie, w czasie pandemii, a teraz wojny na Ukrainie gromadzą się przy Matce Bożej, szukając pomocy i wsparcia - powiedział zakonnik. Podkreślił, że choć Italia jest oddalona od Europy Wschodniej, gdzie toczy wojna, to Włosi, jak zwykle, są bardzo solidarni, wrażliwi na tragedię. - Od razu po wybuchu wojny zwracali się do paulinów - Polaków, postrzeganych jako tych, którzy są blisko Ukraińców, z pytaniami i propozycjami pomocy - powiedział.
Zakon św. Pawła Pierwszego Pustelnika chociaż nie jest duży, bo liczy pół tysiąca mnichów, posługuje w 17 krajach świata. Spotkanie przełożonych jest okazją do podjęcia zagadnień związanych z życiem Kościoła i pracą, którą paulini podejmują w powierzonych im parafiach a nade wszystko w sanktuariach maryjnych.
Źródło: Izabela Tyras @JasnaGóraNews