O historii sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown, o jego bieżącej działalności i ciekawych wydarzeniach, jakie mają tu miejsce, opowiadają w rozmowie z „Białym Orłem” administrator klasztoru o. Dominik Libiszewski oraz o. Tymoteusz Tarnacki
*
„Jest zakątek na tej ziemi…”
Tymi słowami zaczyna się jedna z najbardziej znanych polskich pieśni maryjnych, której słowa odnoszą się do Jasnej Góry i znajdującego się tam obrazu Matki Bożej. I chyba nie ma Polaka, który choć raz w życiu nie odwiedziłby Częstochowy. Czy w przypadku Polonii w USA i Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown, PA, zwanego Amerykańską Częstochową, można wskazać podobną prawidłowość? O historii sanktuarium, jego bieżącej działalności i ciekawych wydarzeniach, jakie mają tu miejsce, opowiadają w rozmowie z „Białym Orłem” administrator klasztoru o. Dominik Libiszewski oraz o. Tymoteusz Tarnacki.
„Biały Orzeł”: Proszę przypomnieć, kiedy powstało Sanktuarium i opowiedzieć pokrótce, na czym w tej chwili koncentruje się jego działalność.
O. Dominik Libiszewski: Sanktuarium powstało ponad 60 lat temu. Obecnie posługę duszpasterską sprawuje tu dwunastu ojców paulinów i czterech braci. Sanktuarium prowadzi przede wszystkim działalność rekolekcyjno-pielgrzymkową. W tej chwili skupiamy się na celebracji eucharystii i sakramentu pokuty i pojednania, czyli na tym, co jest zarówno charyzmatem sanktuarium, jak i naszego zakonu. Organizujemy dużo spotkań rekolekcyjnych – praktycznie w każdy weekend coś się dzieje. Rekolekcje są prowadzone nie tylko przez ojców paulinów, ale i przez różne grupy, które co weekend się pojawiają. Przyjeżdżają z całej Ameryki, z różnych stanów. Np. niedawno prowadzone były rekolekcje dla młodzieży z wschodniego wybrzeża, uczestniczyło w nich ponad 300 dzieci, które przyjechały tu z miast od Bostonu aż po Waszyngton. Co roku organizujemy też rekolekcje dla nauczycieli.
O. Tymoteusz Tarnacki: W czerwcu miało też miejsce bardzo ciekawe wydarzenie, tzw. Forum Charyzmatyczne, na które przyjeżdżają wspólnoty charyzmatyczne z całego wschodniego wybrzeża, z Connecticut, Nowego Jorku, New Jersey… Wzięło w nich udział ponad 200 osób. Zawsze sprowadzamy ciekawego gościa z Polski na to wydarzenie, w tym roku był to o. Remigiusz Recław, jezuita, bardzo znany w Polsce ze wspólnoty łódzkiej „Mocni w Duchu”.
O. Dominik Libiszewski: Jesteśmy też ośrodkiem pielgrzymkowym. Co roku do Amerykańskiej Częstochowy wyruszają pielgrzymki piesze, z roku na rok coraz więcej osób bierze w nich udział. W sanktuarium istnieje też grupa „Odnowa w Duchu Świętym”, która coraz prężniej działa. Mamy Polską Szkołę, która funkcjonuje przy sanktuarium. Bardzo dużo ludzi przyjeżdża do nas prywatnie, by zwiedzić to miejsce i skorzystać z sakramentu pojednania. Jednak coraz mniej wśród tych osób jest Polonii…
Dlaczego tak się dzieje?
O. Dominik: Nie ma nowej Polonii, a starszej ubywa. Coraz mniej osób przyjeżdża z Polski do Ameryki.
Czy wobec tego staracie się przyciągnąć inne grupy etniczne?
O. Dominik: Staramy się pomóc każdemu, kto pojawia się w naszym sanktuarium. Niedziele są nadal bardzo polonijne, zwłaszcza gdy mamy jakieś uroczystości. Wtedy przyjeżdża dużo Polaków. Natomiast w tygodniu prowadzimy raczej duszpasterstwo anglojęzyczne. Są grupy i ludzie, którzy przyjeżdżają do nas do spowiedzi. Sanktuarium w Doylestown jest jednym z nielicznych miejsc, które oferuje codziennie spowiedź.
O. Tymoteusz: Zawsze trzech lub czterech ojców czeka w konfesjonałach na penitentów. Nawet w tygodniu ustawiają się do nich kolejki, co świadczy o tym, że zapotrzebowanie jest. Ludzie się już nauczyli przez lata, że klasztor jest otwarty, że zawsze mogą tu liczyć na duchową pomoc.
Jaka przyszłość czeka Amerykańską Częstochowę, jeśli Polonii nadal będzie ubywało?
O. Dominik: Myślę, że będziemy musieli iść w kierunku języka angielskiego, a z czasem zapewne poszerzyć naszą posługę duszpasterską o język hiszpański.
O. Tymoteusz: Staramy się rozpowszechnić kult Matki Bożej Częstochowskiej wśród innych narodowości i to nam się udaje. Naszą patronkę szczególną czcią darzą Amerykanie, którzy są tu na stałe i są związani z tym miejscem, Latynosi, którzy też tutaj często przyjeżdżają, również Haitańczycy – oni mają ogromne nabożeństwo do wizerunku Czarnej Madonny.
O. Dominik: Z jednej strony musimy pielęgnować nasze wartości, nasz język polski, kulturę, tradycje. Ale trzeba wziąć pod uwagę, w jakim kraju żyjemy, funkcjonujemy i pod pewnymi względami dostosować się do tego. Nie możemy się zamykać w polonijnym środowisku. Ale wiele zależy od samej Polonii – od tego, czy będą dbać o to, by pielęgnować polską tradycję, polską kulturę oraz od tego, czy uda nam się zainteresować polskim dziedzictwem inne narodowości. Przykładem, że jest to możliwe, może być festiwal „Polska przez wieki: żywa historia”, który odbył się w Amerykańskiej Częstochowie w ostatni weekend maja. W husarzy i inne postaci historyczne wcielili się też Amerykanie, zafascynowani historią naszego kraju. I to jest bardzo dobre zjawisko – musimy z naszymi tradycjami i dorobkiem narodowym wychodzić na zewnątrz.
O. Tymoteusz: Warto też zauważyć, że obecnie jest coraz więcej małżeństw mieszanych. Dlatego, jeśli chcemy przyciągnąć całe rodziny, nie możemy ograniczać się do języka polskiego i powinniśmy inicjować akcje, które zainteresują także te osoby, które nie znają polskiej kultury.
Czy tak właśnie zrodziła się idea festiwalu „Polska przez wieki: żywa historia”?
O. Dominik: Festiwal ten organizowaliśmy w tym roku po raz pierwszy. W tym roku świętujemy 300-lecie koronacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, stąd idea dodatkowego uczczenia tego jubileuszu, przybliżenia tego kawałka naszej historii – obrony Jasnej Góry i tła historycznego związanego z tym wydarzeniem. Poza tym był to ze względu na „Memorial Day” długi weekend, który wiele rodzin chce spędzić razem, więc postanowiliśmy dać im okazję do ciekawego spędzenia wspólnie czasu właśnie w Amerykańskiej Częstochowie.
Jest szansa, że za rok festiwal też się odbędzie?
O. Dominik: Nie możemy jeszcze na pewno powiedzieć, czy ten pomysł będzie kontynuowany…
O. Tymoteusz: Ale mamy nadzieję, że tak. Za to już niedługo odbędzie się – już po raz 51. – nasz Polsko-Amerykański Festiwal Dożynkowy. To właśnie tam zaczęły się zbierać grupy rekonstrukcyjne. Ze współpracy z nimi zrodził się pomysł, żeby powstało coś nowego, osobnego, dla polskiej historii, która jest tak bogata i piękna i w ten sposób, poprzez historyczne rekonstrukcje, można ją pielęgnować i pokazać szerszemu gronu odbiorców.
Nie jest to jedyna inicjatywa mająca na celu uczczenie jubileuszu 300-lecia koronacji wizerunku patronki Polski.
O. Tymoteusz: Tak, trwa akcja medialna „Żywa korona Maryi”. Pomysł ten został zaczerpnięty ze współpracy z Jasną Górą. Warto przypomnieć, że koronacja obrazu Matki Boże Częstochowskiej w 1717 roku miała doniosłe znaczenie dla Polski i dla kościoła, była pierwszą koronacją, która odbyła się poza Rzymem. Dlatego jest to dla nas szczególny jubileusz i w wyjątkowy sposób chcemy go uczcić, poprzez pokazanie naszej miłości do Matki Bożej, nie tylko w sposób zewnętrzny, ale też duchowy. Dlatego projekt zakłada dwa etapy – pierwszy z nich to zrobienie zdjęcia. Może to być fotografia rodzinna, selfie itp. Zdjęcie można przesłać na nasz adres pocztą tradycyjną lub poprzez specjalny formularz na naszej stronie internetowej. Do zdjęcia dołączamy jakiś duchowy dar, którym może być modlitwa, jakieś postanowienie, zawierzenie Matce Bożej w jakiejś sprawie… To jest ten drugi etap – chodzi o to, by ofiarować coś od siebie. Z wszystkich zdjęć zostanie stworzona ogromna mozaika. Z daleka będzie widać wizerunek Matki Bożej, z bliska – pojedyncze zdjęcia, które zostaną użyte do stworzenia obrazu.
Czy tego typu akcje mogą być dobrym sposobem, by zainteresować działalnością sanktuarium młodsze pokolenie?
O. Tymoteusz: Staramy się działać w sposób medialny, iść z duchem tych czasów, żeby trafić do różnych grup ludzi. Mamy stronę internetową i profil na facebooku. Prowadzimy też audycje radiowe „Głos z Amerykańskiej Częstochowy”. Jest to 15-minutowy program nagrywany w sanktuarium co tydzień. Przeważnie są to krótkie rozmowy z ciekawymi gośćmi, którzy odwiedzają nasze sanktuarium. Biskupi, politycy, kapłani, ludzie ze świata sportu, sztuki, kultury… Następnie program trafia na anteny wielu rozgłośni w całym kraju, m.in. emituje go Radio Rampa z Nowego Jorku, współpracujemy też z lokalną rozgłośnią katolicką w Filadelfii. Również kilka rozgłośni radiowych w Polsce emituje te nagrania. Pełną listę rozgłośni, jak również informacje o wydarzeniach w sanktuarium można znaleźć na naszej stronie internetowej.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Marcin Bolec
Źródło:
www.bialyorzel24.com