Zmarł o. Eliasz Babski

Zmarł o. Eliasz Babski
2015-06-17

Msza św. pogrzebowa śp. o. Eliasza Babskiego została odprawiona we wtorek, 16 czerwca w jasnogórskiej bazylice. Eucharystia rozpoczęła się o godz. 11.00, a przewodniczył jej bp Antoni Długosz w koncelebrze z licznie zgromadzonymi ojcami paulinami na czele z przeorem Jasnej Góry o. Marianem Waligórą.

Życiorys zmarłego odczytał o. Andrzej Grad: „W pamięci ojców i braci śp. o. Eliasz zapisał się – i takim zostanie zapamiętany – jako cichy naśladowca ukrzyżowanego Zbawiciela oraz niezmordowany apostoł modlitwy różańcowej. Przemierzając samotnie klasztorne korytarze nieustannie modlił się na różańcu. Modlitwą ożywiał i ubogacał podejmowane na Jasnej Górze dzieła, wypraszając jednocześnie potrzebne łaski dla ojców i braci, a także przybywających do jasnogórskiego sanktuarium pielgrzymów. (…) W Zakonie Paulinów przeżył 55 lat, w kapłaństwie – prawie 50. Za niespełna trzy tygodnie świętowałby złoty jubileusz kapłaństwa. Nie doczekał. Przyjdzie mu cieszyć się tym pięknym jubileuszem już w niebie, razem z ukochanym Jezusem i Jego Matką Maryją”.

„Pięknie się składa, że o. Eliasz podjął te wielkie zadania swojego wielkiego patrona, aby być wiernym jedynemu Bogu w swoich regułach zakonnych, a także w szczególny sposób związać się z Matką Bożą – mówił podczas homilii bp Antoni Długosz – Nie dziwi nas, że ta więź z Matką Bożą jest charakterystyczna w charyzmacie paulińskim. Powstały wspaniałe dzieła mówiące o tym, że każdy paulin to syn Matki Bożej. I dzisiaj chcielibyśmy o. Eliaszowi podziękować, że charyzmat swojego patrona realizował, a także pragnie świadectwem swojej wiary, wierności, regule zakonnej powiedzieć nam ‘Mika'el’ – ‘któż jak Bóg’”.

„Specyfiką o. Eliasza była życzliwość i otwartość na drugiego człowieka. Był człowiekiem, który umiał dziękować za wszystko, a tę życzliwość przekazał innym swoim współbraciom i napotkanym także ludziom – kontynuował biskup – Drogi Ojcze, chcemy podsumować Twoje życie tym przesłaniem, jakie dziś nam daje św. Paweł, że nie żyłeś dla siebie i nie umierałeś dla siebie, w życiu i śmierci zawsze należałeś do Boga. Dla Ciebie drogą, prawdą i życiem był Bóg, miłość, Jezus Chrystus, którego byłeś przedłużeniem w słowach i czynach. Żyłeś ową nadzieją życia wiecznego, a w szczególny sposób podziwiamy Cię w charyzmacie Twojego cierpienia, mimo tylu doświadczeń, bardzo przykrych często, pozostałeś wierny Panu Bogu”.

Po Mszy św. kondukt żałobny wyruszył na cmentarz św. Rocha w Częstochowie. Ciało śp. o. Eliasza Babskiego zostało pochowane w grobowcu paulińskim.

o. Stanisław Tomoń
BPJG / mn, es
2015-06-16, wtorek, godz. 14.15

*

CURRICULUM VITAE OJCA ELIASZA MIECZYSŁAWA BABSKIEGO
(17.11.1940 – 12.06.2015)

Mieczysław Czesław Babski, w zakonie o. Eliasz, urodził się 17 listopada 1940 r. we wsi Trzebiesza, położonej w powiecie Opole Lubelskie, w województwie lubelskim, jako czwarte dziecko Sylwestra i Marianny z domu Łajca. Rodzeństwo to starsi bracia: Henryk, Wacław i Jan oraz siostra Helena, która zmarła w drugim roku życia.

Sakrament chrztu przyjął w tamtejszej parafii w drugi dzień Bożego Narodzenia 1940 r., Pierwszą Komunię św. 28 czerwca 1949 r., a bierzmowanie 24 września tegoż roku przyjmując za patrona św. Kazimierza.

Szkołę podstawową rozpoczął w 1947 r. w rodzinnej wsi, ukończył zaś w Opolu Lubelskim. Po siódmej klasie, od 1954 r. tamże kontynuował edukację w Liceum Ogólnokształcącym, której zwieńczeniem był egzamin maturalnym.

Początek paulińskiej drogi wyznacza decyzja władz zakonnych o przyjęciu – wówczas jeszcze Mieczysława Babskiego – do nowicjatu, które miało miejsce 12 sierpnia 1958 r. Kilkanaście dni później, 28 sierpnia przywdział habit zakonny.

Pytany później o motywy, jakie skłoniły go do wstąpienia do Zakonu Paulinów, wskazał na pragnienie całkowitego, nieograniczonego oddania się pod kierownictwo Boga i dla Jego służby. Wybór padł na Zakon Paulinów jako owoc wielkiego nabożeństwa rodziców o. Eliasza do Matki Bożej, a przede wszystkim w wyniku jego osobistej miłości do Maryi i fascynacji Jasną Górą. W jednym z rocznych sprawozdań, które przedstawiał przełożonym pisał m.in.: „Pierwsze wejrzenie na Cudowny Obraz, chyba w czasie odsłonięcia, wzbudziło we mnie najszlachetniejsze uczucia dziecka wobec wielkiej Pani – Matki. Na tym miejscu skonkretyzowałem wyraźniej swoje dążenia, które teraz uporczywie wybiegały ku klasztorowi na Jasnej Górze”.

Nowicjat w Leśniowie ukończył pod kierunkiem o. Antoniego Sąkóla i złożył pierwszą profesję czasową na trzy lata 29 sierpnia 1959 r. Pierwszy rok studiów filozoficzno-teologicznych odbył w klasztorze w Leśnej Podlaskiej, a kolejne lata już w Krakowie na Skałce. W czasie trwania studiów przyjął w Krakowie niższe święcenia, a następnie 8 grudnia 1963 r. złożył profesję wieczystą uroczystą na ręce ówczesnego Generała Zakonu o. Jerzego Tomzińskiego. 21 marca 1964 r. przyjął święcenia subdiakonatu z rąk ks. bpa Juliana Groblickiego, a 1 lipca 1964 święcenia diakonatu z rąk ks. bpa Stefana Bareły, który 29 czerwca 1965 r. na Jasnej Górze udzielił mu również święceń prezbiteratu. Tu przez dwa lata posługiwał przybywającym pielgrzymom.

9 września 1967 r. został przeniesiony do klasztoru w Oporowie, gdzie podjął funkcję wikariusza parafii i katechety. Po dwóch latach wrócił na Jasną Górę. 22 maja 1971 r. dekretem generała zakonu o. Jerzego Tomzińskiego został skierowany do pracy w Leśnej Podlaskiej, gdzie posługiwał przede wszystkim jako katecheta. Podczas pobytu w klasztorze leśniańskim uzyskał zgodę na podjęcie Studium Pastoralnego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Podjęte studia w umiejętny sposób godził z obowiązkami duszpasterskimi, do których sumiennie się przykładał. Był ceniony i lubiany przez wiernych, szczególnie przez dzieci. Według opinii ówczesnego przeora leśniańskiego, o. Melchiora Królika, zapisał się w pamięci wiernych jako dobry kaznodzieja i ceniony spowiednik.

Posługę w Leśnej Podlaskiej zakończył 20 czerwca 1973 r. uzyskawszy wcześniej absolutorium na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Otrzymał wówczas nominację na rektora domu zakonnego na Bachledówce. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa o. Eliasza skierowane wtedy do generała zakonu, które oddają jego wewnętrzną dyspozycję. O. Eliasz po otrzymaniu decyzji o przejściu na Bachledówkę pisał: „zgadzam się na wyjazd z Leśnej właśnie na Bachledówkę, zachęcony życzeniem Czcigodnego Ojca Generała i własnymi upodobaniami… Nie mogę stawiać jakichś warunków w związku ze zmianą jaka ma się dokonać, i właściwie nie jestem bardzo wymagający, jeśli chodzi o moje osobiste sprawy. Pragnę podobnie jak na Jasnej Górze, w Oporowie i w Leśnej spełniać bez „szumów” i bez reklamy pracę zakonnika – pustelnika”. Podczas posługi na Bachledówce spotkał się z ks. kard. Karolem Wojtyłą, który przez kilka dni lipca 1975 przebywał na Bachledówce opracowując dokumenty dotyczące synodu rzymskiego. Wdzięczność za czas spędzony na Bachledówce w paulińskiej wspólnocie i świadectwo życia wspólnoty została później wyrażona w liście skierowanym od ks. kard. Karola Wojtyły złożonym na ręce o. Eliasza.

Niestety problemy związane z prowadzeniem domu zakonnego i pracą duszpasterską, a także kłopoty w najbliższej rodzinie doprowadziły do załamania się jego zdrowia, które miało naznaczyć krzyżem cierpienia całe jego dalsze życie. W wyniku tego, po trzyletnim pobycie na Bachledówce, 1 maja 1976 r. został przeniesiony na Jasną Górę w celu podjęcia leczenia. Tu, u boku Matki Bożej, którą od lat młodzieńczych umiłował i której w życiu zakonnym służył, spędził resztę swojego życia kapłańskiego i zakonnego. Stan jego zdrowia sprawił, że musiał być wyłączony z codziennej pracy duszpasterskiej. Mimo wszystko, na ile było to możliwe, z chęcią zastępował współbraci w różnych klasztornych obowiązkach. Na ile wystarczało mu sił, gorliwie uczestniczył w życiu wspólnoty włączając się w program dnia jasnogórskiego klasztoru.

Droga cierpienia o. Eliasza wyznaczana była postępującą chorobą oraz dolegliwościami towarzyszącymi starości. Coraz częściej przebywał w szpitalach, z których zawsze jednak wracał do klasztoru z wielką radością. Cierpliwie i cicho znosząc swoje cierpienie nadal – w miarę jak pozwalały mu siły – wiernie uczestniczył w życiu wspólnoty, a przede wszystkim we wspólnych modlitwach.

W Jego rzeczach osobistych zachowała się widokówka z Jasnej Góry, na odwrocie której o. Eliasz zapisał postanowienia po odbytych rekolekcjach w Krakowie na Skałce w dniach 3-11 września 1963 r. Zanotował takie słowa: „przyrzekam być bezwzględnie wierny natchnieniom łaski miłującego nas bez reszty Boga. Wiem że pragnie On widzieć ucieleśnioną we mnie doskonałość zakonną, od wieków zamierzoną. Być doskonałym przez wypełnienie woli Bożej, pojętej jako całkowite przylgnięcie do Krzyża chwili obecnej – oto mój ideał życiowy, który do śmierci pragnę realizować. Chrystus mój Mistrz pozwolił się przybić całą swą długością ciała do drzewa krzyża. Dlatego ja, patrząc w ten niedościgły Boski wzór, jestem miłością zniewolony do nieodwołalnego pójścia wytyczoną mi drogą”. To rekolekcyjne postanowienie z czasów seminaryjnych w pełni się realizowało w życiu o. Eliasza, szczególnie w codziennym cierpliwym dźwiganiu krzyża choroby. O. Eliasz przylgnął całym sobą do umęczonego Chrystusa, krzyżując nie tylko swoje ciało, ale i wolę i umysł.

W pamięci ojców i braci śp. o. Eliasz zapisał się – i takim zostanie zapamiętany - jako cichy naśladowca ukrzyżowanego Zbawiciela oraz niezmordowany apostoł modlitwy różańcowej. Przemierzając samotnie klasztorne korytarze nieustannie modlił się na różańcu. Modlitwą ożywiał i ubogacał podejmowane na Jasnej Górze dzieła, wypraszając jednocześnie potrzebne łaski dla ojców i braci, a także przybywających do jasnogórskiego sanktuarium pielgrzymów.

O Eliasz Babski zmarł 12 czerwca 2015 r., w 74 roku życia, w Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, tuż przed Apelem Jasnogórskim w szpitalu w Częstochowie. W Zakonie Paulinów przeżył 55 lat, w kapłaństwie – prawie 50. Za niespełna trzy tygodnie świętowałby złoty jubileusz kapłaństwa. Nie doczekał. Przyjdzie mu cieszyć się tym pięknym jubileuszem już w niebie, razem z ukochanym Jezusem i Jego Matką Maryją.

Niech Pani Jasnogórska, Boża Rodzicielka, którą od swej młodości umiłował i której całe życie służył, zaprowadzi go przed Oblicze Boga Ojca po nagrodę życia wiecznego.

Art. ze str. jasnagora.com